Na miejscu okazało się, nocleegu tam gdzie chcieliśmy nincse. Pokręciliśmy się trochę po okolicy i ja stwierdziłem: "Śpimy pod chmurką!" w końcu mamy śpiwory i karimaty - to trzeba z nich skorzystać. Zakitraliśmy się za górką za Tesco i dawaj w kimę. Niestety okolice nie były zbyt trawiaste, że musieliśmy na jakimś błotopiachu się rozkładać. Ja tam głowa do plecaka robiącego za poduszkę i spałem od razu. Moi koledzy mówili rano, że się nie wyspali - mięczaki. To była najlepsza noc na Węgrzech.