Na piątek zaplanowano szkolenie ale tym razem dla nas. Szkolić miano nas z rewolucyjnej technologii loadbalanserów. Punktualnie o dziesiątej stawiliśmy się w salce i zaczęliśmy. Najpierw bla bla bla, ogólny zarys systemu, bla, bla, bla, pogadanka i przeszliśmy do rzeczy. W tym momencie nasz szkoleniowiec odebrał telefon i powiedział, że musi wyjść. Wrócił po dziesięciu minutach i powiedział, że coś się zepsuło i nie będzie szkolenia. "amy co mamy robić" - wydusiłem, "idzcie sobie pozwiedzać" - usłyszałem. Nawet mi pasowało takie rozwiązanie. Ale, że byłem trochę newbie to dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Kręciłem się po tej fabryce jakieś 10 minut aż wpadłem na kolegów którzy mnie zaciągnęli do łączenia kabli. Uwolniłem się od nich około 13 stej i już później zaczęłem zaliczać bliższe lub dalsze okolice. Tam też jest fajnie.