Właściwie w tym Nisu to nic nie ma do zwiedzania, może poza 15metrowymi obrzynami z Ikarusów i Sanosów. A z tymi obrzynami to jest tak, macie przegubowy autobus, bierzecie naczepę i dzielicie ją na dwie równe części. Tylną część należy dospawać do pierwszego członu wozu. Już macie autobus prawie trzynastometrowy, ale została wam jeszcze druga część naczepy, która nie może się zmarnować. Więc, tą połówkę naczepy co została dzielicie na pół, bierzecie pierwszy człon autobusu, obrzynacie go za pierwszym oknem od strony drzwi i tam wstawiacie część naczepy coście ją kroili przed chwilą (tą bez drzwi). Wszystko razem spawacie i macie piękny autobus 15metrowy. Genialne w swojej prostocie. Można stosować z autobusami marki Ikarus i Sanos. Właśnie takie mutanty zasilają w niedziele linię jeden, w inne dni widzi się na niej tylko przegubowce. No to rano zasiedliśmy takiego mutanta i pojechaliśmy nim do wieży czaszek (ćele kula). Ćele Kula jest to jedyna wieża czaszek, która powstała w wyniku działań wojennych. A było to tak. W 1809 wybuchło powstanie serbskie przeciw Turkom. Niedaleko Nisu odbyła się bitwa w której Serbowie musieli uznać wyższość wroga ale postanowili nie sprzedać skóry swej łatwo. Wzięli zgromadzili Turków jak najbliżej siebie i wysadzili swoje zapasy broni ginąc prawie w całości ale zabijając dwa razy więcej Turków. Turcy trochę się zirytowali i zebrali ciała wojowników serbskich, odcięli im głowy i wybudowali z nich wysoką na 4 metry wieżę. Początkowo wieża stała na wolnym powietrzu, zawierała około 1000 czaszek, teraz jest to niecałe 10% a przyczynili się do tego bułgarscy żołnierze, warunki atmosferyczne i inne czynniki. W 1892 wybudowano kaplicę która przykryła tą masakryczną budowlę a dzisiaj można ją zwiedzać po opłaceniu 70 dinarów od głowy. Pochodziliśmy, pozwiedzaliśmy i spokojnym spacerkiem wzdłuż ulicy Zorana Dżindżicia, zahaczając o zajezdnie Nis Ekspresu doszliśmy do centrum, gdzie we wiadomym miejscu posiliśmy się. Po sesji zdjęciowej na ulicy Pobedy wziedliśmy znów w jedynkę i pojechaliśmy do Niskiej Banji gdzie zaznaliśmy uroków przebywania w miejscowości sanatoryjnej (czyli dziadki i babcie online). Później obraliśmy kierunek pokój i udaliśmy się spać.