Podudka! Wstawać! O 10 pociąg mamy! Zbierać tego małego obsrajcewa, na wózek, kacha, śniadanie i gonimy na stację. Po drodzę odwiedziny w sklepie z pamiątkami, koszulka Serbii, kartki i mapa i dalej na stacyjkę. Bilety na pociąg kupuje się w kasie za jedyne 500 dinara w dwie strony od głowy. Pociągi odjeżdżają o godzinie 10:30, 13:30 i w okolicy 16:50. Mimo że strona http://www.yurail.co.yu/prezentacije/sargan/sarganrv.htm prezentuje coś odmiennego. Nauczeni doświadczeniem, na stację stawiliśmy się ponad pół godziny wcześniej i wykorzystaliśmy ten czas na zakup pamiątek i biletów. Później zajęliśmy miejsce w wagonach i pomimo, że to był środek tygodnia sami nie jechaliśmy. Powiedziałbym nawet, że był komplecik pasażerów. Ruszyliśmy punktualnie i podróż odbyliśmy zgodnie z planem. Na końcu mieliśmy postój na stacji gdzie kręcono "żivot je cudo" lecz był on za krótki i pozostawił duuuuży niedosyt. Ale jeszcze tam wrócimy. Po zjeździe z powrotem do Mokrej Góry poszliśmy na obiad a po nim na dworzu przywitał nas deszcz, na szczęście można było się schować do "szopy" i tamże między lokomotywami przeczekać najgorsze. Dalsza część dnia to sen przeplatany wycieczkami po kolejny browar do sklepu. Planowaliśmy jeszcze powtórny wyskok do Gołubici lecz pogoda pokrzyżowała nam plany.