Z Sarajewa wyjechaliśmy w strugach deszczu. Planowałem co prawda zobaczyć to urocze miasto bardziej lecz niestety nie udało się, ze względu właśnie na deszcz. Nawet strach z samochodu było wyjść. Po minięciu Zenicy wypogodziło się na tyle, że można było przyspieszyć do rozsądnej prędkości. Później jeszcze Slavonia i wjechaliśmy na Węgry. W Keszthely byliśmy jakoś po 20stej.